Bóg nie jest totemem plemiennym
Przez już blisko dwie dekady sprawowania posługi kapłańskiej obserwuję,
jak w Polsce narasta opór przeciwko modernizmowi. Rośnie rzesza
wiernych, którzy są świadomi, że zachowanie Tradycji jest jedynym
ratunkiem dla Kościoła pielgrzymującego po rewolucji soborowej w latach
sześćdziesiątych XX stulecia. Coraz większe zainteresowanie Tradycją ma
jednak ten negatywny aspekt, że głos w imieniu Kościoła zabierają
również osoby o zróżnicowanych poziomach moralnych, kierujące się nie
zawsze jasnymi motywacjami, niekiedy prezentujące osobiste przekonania
jako postawę wierności Mistycznemu Ciału Chrystusa.
Ten stan rzeczy odnosi się także do ludzi i środowisk niewątpliwie
zasłużonych na niwie katolickiego tradycjonalizmu. Nie ukrywam, że z
troską i rosnącym zaniepokojeniem obserwuję politykę redakcyjną portalu
nacjonalista.pl. Na stronie głównej dziennika narodowo-radykalnego
często publikowane są artykuły autorów znanych z bluźnierczych
wystąpień, w tym treści jednoznacznie antychrześcijańskie, a nawet
inspirowane magią chaosu. Tolerowane są antykatolickie komentarze pod
publikacjami – również takie, z których wynika, że jako kluczowe
czynniki dla oceny bliźniego liczą się „krew”, „rasa” czy przynależność
narodowa, a wyznanie jest kwestią drugo- lub trzecioplanową. Nieomylne
Magisterium zostało podporządkowane wymogom nacjonalizmu, a specyficznie
pojmowana i prezentowana Tradycja – zredukowana do narzędzia uprawiania
polityki. Więcej, można odnieść wrażenie, że dla redaktorów decydujących
o doborze materiałów na stronę jest ona przede wszystkim sposobem pour
épater le bourgeois.
Na portalu nacjonalista.pl obok głosów apologetów rewolucji i wszelkiej
maści totalitaryzmów znalazłem przedruki artykułów i kazań biskupów
sedewakantystów, nie brakuje też materiałów duchownych dystansujących
się od sedewakantyzmu. To osobliwe zmieszanie stanowisk, którego nie
waham się nazwać błędnym ekumenizmem, musi wśród odbiorców powodować
wątpliwości, jakie właściwie poglądy, publikacje czy działania należy
uznać za katolickie.
Magisterium to nie jest narodowo-radykalna ideologia, którą można
dowolnie modyfikować. Realia, w jakich staramy się podążać drogą
zbawienia, są odległe od katolickiego ideału. Żyjemy w otoczeniu co
najmniej obojętnym wobec przesłania Ewangelii, również wśród odstępców i
niedowiarków. Owszem, bycie niekatolikiem nie upośledza intelektualnie,
w dokonaniach ludzi odległych od Kościoła również można więc znaleźć
wartościowe elementy, treści godne rozważenia. Nie wolno jednak tego, co
ewidentnie niekatolickie, prezentować jako wyrazu Tradycji i przejawu
postawy pomocnej w podążaniu ku świętości.
Jeżeli nacjonalizm, imperializm, eurazjatyzm, faszyzm, narodowy
bolszewizm i inne rewolucyjne wynalazki przedłożymy ponad wieczną
Tradycję Kościoła Świętego, próżna będzie nasza wiara. Decydując się na
działalność polityczną i społeczną, jako katolicy – zobowiązani, by
wziąć za wzór świętego Michała Archanioła – musimy być przede wszystkim
obrońcami prawowitej władzy, a nie samozwańczych „wodzów”. Nie wolno nam
ulec fałszywym prorokom, rzekomo niosącym światło ze Wschodu,
profanującym Imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, a jako ewidentna
zapowiedź Antychrysta plującym na cały świat jadem błędu i zepsucia.
Dobro dusz – zawsze na pierwszym miejscu!
ks. Rafał Trytek ICR
Powrót