Kilka refleksyj wokół kolejnej rocznicy wejścia w życie Novus Ordo Missae
Pelagius Asturiensis
Twórcy Novus Ordo Missae z 1969 roku
Rocznica wejścia w życie Novus Ordo Missae jest jedną z tragiczniejszych
dat w życiu Kościoła ostatnich dekad oraz należy do kluczowych w
powstawaniu katolickiego oporu wobec neomodernistycznych doktryn i
reform ogłoszonych podczas Soboru Watykańskiego II i po nim.
Wobec tego pozwolę sobie na kilka refleksyj i przypomnień.
Utworzenie nowych rytów odpowiadających modernistycznemu „credo” (a
raczej „sento”), których kulminacją było Novus Ordo Missae i inne nowe
obrzędy, przygotowywane było etapami przy wieloletnim wysiłku różnych
postaci, jak Guardini, Beauduin, Parsch, Bugnini czy Lercaro. O tym
traktują dwa ciekawe artykuły, które pojawiły się w tym roku tu na
blogu: „Herezja antyliturgiczna od jansenistów do Jana XXIII
(1668-1960). Trzy wieki dojrzewania reform soborowych” x. Franciszka
Ricossy oraz „Przedsoborowowe zmiany liturgiczne: Droga do Nowej Mszy.
Czy to był Pius XII i Jan XXIII? Czy to tak naprawdę Bugnini?” wówczas
jeszcze x. Daniela Dolana.
Choć już zmiany obrzędów Wielkiego Tygodnia z 1951/1955 roku, jako etapy
tego procesu dopuszczają wyjątki od tradycyjnych zasad (obrzędy twarzą
do ludu, język pospolity (1) w liturgii, etc.), mieściły się w ramach
prawowierności doktrynie katolickiej. Nikt tego nie kontestował, choć
liturgistom rzymskim nie wszystko, jeśli cokolwiek, z tej reformy się
podobało. Warto tu wspomnieć choćby o x. kanoniku Leonie Gromier.
Sprawy przybrały istotnie inny obrót podczas Soboru Watykańskiego II i
po nim, gdzie najwyższa władza pełnią swego „autorytetu” wdrażała
reformy zmierzające w kierunku pod każdym względem ekumenicznym.
Ważnym etapem tego procesu było wprowadzenie do liturgii rzymskiej
języków pospolitych już w ramach zasady, a nie wyjątku czy jakiegoś
pobocznego obrzędu jak to było jeszcze w 1955 roku (sam obrzęd
powtórzenia przyrzeczeń chrzcielnych w ramach nowego rytu Wielkiej
Soboty). Nastąpiło to 7 marca 1965 kiedy to Paweł VI w rzymskiej parafii
Wszystkich Świętych odprawił po włosku, mówiąc na początku swej homilii:
Nadzwyczajny jest dzisiejszy nowy sposób modlitwy, odprawiania Mszy
świętej. Dziś inaugurowana jest nowa forma Liturgii we wszystkich
parafiach i kościołach świata, dla wszystkich Mszy z uczestnictwem ludu.
Jest to wielkie wydarzenie, które trzeba będzie wspominać jako początek
(principio) bujnego życia duchowego, jako nowe zobowiązanie w odpowiedzi
na wielki dialog między Bogiem a człowiekiem.
Tłum. własne za: vatican.va.
Paweł VI wyraźnie mówi, że odtąd kult katolicki, przynajmniej w Mszach z
ludem, ma być odprawiany w językach pospolitych, a nie w języku
Kościoła. Jego wola w tej materii nie pozostawia żadnych wątpliwości.
Tylko na marginesie przypomnę, że nienawiść do głównego języka
liturgicznego Kościoła łacińskiego znamionowała wszelkiej maści
heretyków i jest jedną z dwunastu głównych cech herezji antyliturgicznej
wg. o. Prospera Guéranger (Institutions liturgiques, tom I, roz. XIV).
Potem zaś Montini, z całą mocą swego (pozornego) autorytetu, wdrożył
Novus Ordo Missae, który miał, wedle jego własnych zamiarów, zastąpić
dotychczasowy ryt rzymski. Na dowód tego wystarczy przypomnieć choćby
formuły użyte w różnych dokumentach watykańskich z tamtych czasów czy
słowa samego Pawła VI z konsystorza kardynalskiego z 24 maja 1976 roku.
Pogląd, szerzony przez lata przede wszystkim przez Bractwo Kapłańskie
Św. Piusa X i duchownych z nim związanych, według którego promulgacja
nowego rytu była nieprawowita i niezgodna z prawem oraz że nowy ryt nie
miał zastąpić starego jest tylko mitem wymyślonym na potrzeby chwili.
Otóż, aby uzasadnić swój sprzeciw wobec reformy liturgicznej oraz
nieposłuszeństwo wobec tego, którego bardziej słowem niż czynem uznaje
się za Papieża, obmyślono ten wytrych podobnie jak ostatnimi laty
powstała nowa doktryna w sprawie kanonizacji papieskich. Jeszcze przed
„beatyfikacją” Jana XXIII FSSPX zwracało uwagę, że tylko kanonizacje są
obwarowane nieomylnością, a same beatyfikacje już nie (zapominając przy
tym, że podawanie w wątpliwość beatyfikacji jest grzechem ciężkim). W
obliczu zbliżającej się „kanonizacji” x. Józefa Marii de Balaguera,
założyciela judaizującej organizacji „Opus Dei”, Bractwo „skorygowało”
swoje stanowisko, poddając w wątpliwość już sam akt kanonizacji (2).
Wracając do reformy liturgicznej i dzisiejszej rocznicy, wielce
pouczające jest również zmienne stanowisko samego arcybiskupa Lefebvre’a
dotyczące słuchania Novus Ordo Missae w kontekście spełnienia obowiązku
niedzielnego. Jak zauważa x. Franciszek Ricossa podsumowując studium tej
materii oparte na samej biografii francuskiego arcybiskupa autorstwa
biskupa Tissier de Mallerais, punkt wyjścia jest sprzeczny z punktem
dojścia:
W skrócie, dla Bractwa Św. Piusa X: od 1969 do 1975 r. obowiązkowym było
uczestniczenie, w pewnych przypadkach, na nowej mszy pod karą grzechu.
Od 1975 do 1981 r. wolno (fr. licite) było nieuczestniczyć na nowej
mszy, jak i w niej uczestniczyć. Od 1981 r. niewolno (fr. illicite) jest
w niej uczestniczyć pod karą grzechu. Widzimy więc, jak „stanowisko
roztropnościowe” abpa Lefebvre’a i Bractwa Św. Piusa X w poważnej
kwestii moralnej (nieuczestniczenie we mszy jest materią grzechu
ciężkiego) i doktrynalnej (używanie nowego mszału stoi w zależności od
doktrynalnego osądu, jaki się formułuje odnośnie reformy liturgicznej)
stanowiło ustawiczną ewolucję, gdzie punkt dojścia (na razie) jest
diametralnie przeciwny punktowi wyjścia i przyjmuje stanowisko tych,
którzy początkowo byli potępieni, jako „nieroztropni”, przez abpa
Lefebvre’a (Coache, Barbara, Vinson, Guérard des Lauriers, a nawet bp de
Castro Mayer). Za tymi ciągłymi zmianami stanowiska nie ma żadnej
motywacji opartej na zasadach, ale tylko branie pod uwagę „ewolucji,
która stopniowo zachodzi w duszach kapłanów”: wiara i moralność, wobec
tego, idą ślepo za opinią… Czyż nie przychodzi na myśl autora pracy to,
że przypadek „roztropnościowego stanowiska” dotyczącego uczestnictwa w
nowej mszy jest zupełnie analogiczny do przypadku prawowitości (fr.
légitimité) Jana Pawła II.
Dyplomatyczne podejście abpa Lefebvre’a zależne od okoliczności, a nie
od niezmiennych kryteriów wiary, wyrażone było również w tym, że między
początkiem kwietnia 1969 roku (kiedy Novus Ordo został „promulgowany”) a
wigilią Bożego Narodzenia 1970 roku odprawiając Mszę wykonywał gesty,
które z oddali kojarzyły się z właśnie z Novus Ordo. Wprowadziło to w
błąd m.in. o. Guérard des Lauriers, który wypominał to francuskiemu
purpuratowi w pierwszym i drugim liście otwartym z 1979 roku (3). Listy,
w sumie trzy, wywołane były słynną propozycją ugody ze strony abpa
Lefebvre’a, którą skierował w liście do Jana Pawła II 25 grudnia 1978
roku, gdzie m.in. wyrażona jest aprobata współistnienia Mszy katolickiej
z „mszą” Lutra.
Otóż niektórzy duchowni katoliccy od początku publicznie wyrazili swój
sprzeciw wobec istnienia „nowej mszy” i odmówili jej odprawiania, a do
nich należał wspomniany już o. Michał Ludwik Guérard des Lauriers OP,
jeden z najwybitniejszych teologów XX wieku. Opracował on w 1969 dwa
studia krytyczne dotyczące nowego obrządku: „Krótką analizę krytyczną”,
podpisaną i przedstawioną Pawłowi VI przez dwóch kardynałów,
Ottavianiego i Bacciego, oraz artykuł „L’Ordo Missae” opublikowany w
numerze 122 paryskiego pisma „La pensée catholique” („Myśl katolicka”)
(4). Kontekst powstania pierwszego opracowania, jego wnioski oraz to,
czego wymaga od katolików po dziś dzień omówił x. Franciszek Ricossa w
słowie wstępnym do wznowionego wydania tego wiekopomnego dokumentu z
2013 roku. Pada tam m.in. następujące zdanie:
„Ten, kto zadowala się motu proprio Summorum pontificum, które,
przeciwnie, ogłasza, że mszał zreformowany przez Pawła VI jest rytem
zwyczajnym Kościoła katolickiego i które a priori broni jego
doktrynalnej prawowierności, już porzucił bitwę rozpoczętą, 40 lat temu,
przez Krótką analizę krytyczną Novus Ordo Missae.”
Zarówno bowiem w 1969, gdy Paweł VI zamierzał zlikwidować katolicką Mszę
świętą, zastępując ją ekumenicznym nabożeństwem, tak też i dziś, w
rocznicę wprowadzenia tej „brzydoty spustoszenia” do prawie wszystkich
katolickich świątyń świata, każdy katolik winien trzymać się wyłącznie
prawdziwie katolickich obrzędów i kategorycznie odrzucić Novus Ordo
Missae, który „tak w całości, jak w szczegółach, wyraźnie oddala się od
katolickiej teologii Mszy św., sformułowanej na XX sesji Soboru
Trydenckiego. […]Promulgowanie nowego Ordo stawia zatem prawdziwych
katolików wobec tragicznej konieczności wyboru” („Krótka analiza
krytyczna”). I nie wystarczy „współistnienie obu obrządków”, jak to
proponował sam abp Lefebvre w przytoczonym liście do Jana Pawła II.
To nie wszystko jednak. Jak wyjaśnia x. Carandino w liście do wiernych z
2001 roku, tłumacząc, dlaczego przechodzi z Bractwa Kapłańskiego Św.
Piusa X do Instytutu Matki Dobrej Rady:
Przykład kościołów wschodnich uczy, że nie wystarczy zachować Mszę,
Sakramenta i katechizm, ale że nieodzowna jest wierność instytucji
Papiestwa, a zatem, w obecnej sytuacji Kościoła, [nieodzowne jest]
wyjaśnienie fundamentalnej sprawy autorytetu, aby w prawowity sposób
wykonywać posługę kapłańską.
Tę fundamentalną dla wiary kwestię autorytetu opracował również o.
Guérard des Lauriers po to, aby w sposób teologicznie spójny uzasadnić
odrzucenie „nowej mszy” i neomodernistycznych doktryn. Rozwiązanie to
otrzymało nazwę tezy z Cassiciacum od pisma, w którym po raz pierwszy
ujrzało światło dzienne w 1979 roku. Nie da się bowiem oddzielić sprawy
reform soborowych i posoborowych od autorytetu, który je ogłosił.
Dlatego dziś, w rocznicę tego tragicznego wydarzenia, należy przypomnieć
o konieczności odrzucenia nie tylko nowych obrzędów i doktryn
modernistycznych, ale i autorytetu, który je wdrożył. Tylko na tej
spójnej podstawie można oprzeć autentycznie katolicką działalność
świeckich i duchownych na rzecz ratowania wiary w tym świecie opanowanym
przez obłęd.
Pelagiusz z Asturii
Przypisy:
1) W kontekście liturgii od pewnego czasu celowo piszę języki pospolite,
a nie narodowe. Słowo „pospolity” znacznie lepiej pasuje w tym
kontekście, niż niezbyt dokładne „narodowy”, bowiem językowi świętemu,
sakralnemu, liturgicznemu przeciwny jest język pospolity, mowa
pospólstwa, i takie ma znaczenie łacińskie lingua czy sermo vulgaris.
Vulgaris bierze się przeto od vulgus, -i, czyli pospólstwo, gmin,
motłoch, etc. (za: Słownik kościelny x. Jougana). Tłumaczenia tego słowa
na języki romańskie (fr. „langue vulgaire”, wł. „lingua volgare”, hiszp.
„lengua vulgar”), a nawet angielski („vernacular language”) znacznie
lepiej odpowiada oryginałowi łacińskiemu i przede wszystkim znaczeniu
tego terminu, niż nasze zwykle używane „język narodowy”. Do tego warto
zauważyć, że język łaciński też był językiem narodowym narodu
rzymskiego. Później dopiero dowiedziałem się, że nasz najwybitniejszy
liturgista w historii, abp Nowowiejski, również w tym kontekście używa
terminu „język pospolity” lub „mowa ludowa”, nie zaś „język narodowy”
(Wykład liturgii Kościoła katolickiego, tom III. Dokończenie części I, o
środkach rozwinięcia kultu, dział VII. O języku obrzędowym, Płock 1905).
2) Tę stopniową zmianę stanowiska lefebrystów, w obliczu trudnych
faktów, omawia x. Franciszek Ricossa w krótkim artykule pisma
„Sodalitium”, nr 53 z lipca 2002 wersji francuskojęzycznej (dostępny
także na stronie Instytutu Matki Dobrej Rady) oraz nr 54 z czerwca 2002
wersji włoskojęzycznej. Nieomylność papieską w kanonizowaniu świętych
zwłaszcza wobec negowania tej prawdy przez różnych lefebrystów, nie
tylko członków FSSPX, omówiłem w kilku wpisach.
3) Pierwszy list otwarty można przeczytać (tutaj), drugi (tutaj), był po
nich jeszcze trzeci. Sam list abpa Lefebvre’a do Jana Pawła II z 25
grudnia 1978 roku można przeczytać (tutaj). Wszystkie cztery dokumenty
stanowią część dossier przetłumaczonego (tutaj).
4) Jak na razie nie udało mi się znaleźć francuskiego oryginału. Włoskie
tłumaczenie tego artykułu znalazło się w numerze 63 włoskojęzycznej
wersji pisma „Sodalitium” z kwietnia 2009 roku na ss. 17-45.
Powrót