Św. SALWATOR z HORTY
(18 marca)
Salwator urodził się w Katalonii, miejscowości zwanej Santa Coloma w r.
1520. Bardzo wcześnie zaznał doli sierocej, gdyż w dziecinnych latach
odumarli go rodzice. Biednym sierotą poturano tu i ówdzie, mu siał też i
bydełko pasać, wreszcie podrósłszy cokolwiek dostał się do pewnego
szewca w Barcelonie na naukę. Lata swego terminu przetrwał w wielkiej
biedzie i poniewierce, lecz się ani żalił, ani narzekał, lecz owszem
cierpliwie, pobożnie i z poddaniem się woli Bożej znosił wszelkie nie
dostatki. Zjednało mu to serca ludzkie, on tego jednak wcale nie szukał;
lecz już jako dwudziestoletni a czystych i pięknych obyczajów młodzian o
jednym tylko marzył i tego jednego pożądał, by wstąpić do klasztoru i
poświęcić się wyłącznej sprawie własnego zbawienia. Przyjęty do
miejscowego klasztoru w Barcelonie nowicjat świątobliwie odprawił i
dodany został innemu braciszkowi kucharzowi do pomocy w posługach
kuchennych. Przy tej pracy tak ( niskiej i pośledniej zachował zawsze
pogodna wesołość, swobodę umysłu i tę przedziwną prostotę dusz
prawdziwie świętych. Obok tych niezwykłych zalet odznaczał się głęboką
pokorą, zamiłowaniem przeróżnych umartwień i żarliwością w modlitwie.
Pan Bóg też niejednokrotnie cudownie stwierdził, jak mu bardzo jest
miłym ten wierny i cnotliwy sługa. Razu pewnego gdy brat kucharz
zachorował, polecił O. Gwardian Salwatorowi, by sporządził obiad.
Salwator z ochotnym posłuszeństwem rozkaz przyjął, naczynia kuchenne
poustawiał, a że jeszcze zbyt wcześnie było, ognia nie rozniecał, lecz
kuchnię zamknął i pobiegł do kościoła, by wysłuchać mszy świętej. Tu tak
zatonął w modlitwie, że zupełnie zapomniał o przysposobieniu obiadu.
Tymczasem O. Gwardian już około południa przechodząc wedle kuchni,
zdziwiony tym że ją znalazł zamkniętą, poszedł szukać Salwatora, dopiero
po dłuższym czasie odnalazł go w pewnym kątku kościoła. Zgniewany mocno,
ostrymi zgromił go słowy i wyrzucał jawne nieposłuszeństwo swym
poleceniom.
Zdawało się jakby grom z jasnego nieba poraził Salwatora. Teraz dopiero
przypomniał sobie, że kuchnia jeszcze zimna; przelękły rzucił się do nóg
przełożonego i nic się nie usprawiedliwiając, ze łzami i skruchą prosił
rzewnie o nałożenie mu odpowiedniej za to pokuty. Nie rozchodziło się
jednak w tej chwili Gwardianowi o to by go ukarać, tym bardziej że znał
jego poczciwy i dobry żywot, – więcej trapił się tym, że porządek domowy
naruszonym został, a zakonnikom nie przyrządzono w odpowiedniej porze
posiłku. Strapiony zwrócił się w stronę kuchni… za nim jak cień podążył
smutny Salwator. Otworzył kuchnię j lecz jakież zdumienie ogarnęło
obydwu, I gdy już w naczyniach gotowe do podania do refektarza znaleźli
porcje zakonne. – W milczeniu przycisnął Gwardian nie mniej zdziwionego
Salwatora do własnej piersi i zakreśliwszy nad nim znak krzyża świętego,
odszedł, by opowiedzieć braciom zakonnym, jak pogrążonego w modlitwie
Salwatora, wyręczyły w pracy ręce zapewne anielskie.
Po złożeniu ślubów zakonnych przeniesionym został Salwator do klasztoru
w Tortozie. Tu z kolei piastował obowiązek kucharza, furtiana, wreszcie
kwestarza. Jako kwestarz obchodzić musiał różne domy, a w nich z
niejedną niedolą się spotykał. Tu bieda, tam smutek, tu znów
nieszczęście lub ciężka choroba odsłaniały się oczom jego. A że był
zawsze tkliwego serca a w dodatku i sam przeszedł ciężką w młodości swej
szkołę życia – więc do głębi wzruszały go te niedole ludzkie i całym
sercem odczuwał troskę bliźniego gnębiącą. Niestety. .. nie mógł temu
zaradzić, więc przynajmniej dobrem słowem pocieszał, lub krzyżykiem
przeżegnał tych nieszczęśliwych. Rzecz atoli dziwna, że ilekroć któregoś
z chorych przeżegnał – taki niezawodnie do zdrowia i siły wkrótce
powracał. To tak dalece rozsławiło imię Salwatora, że coraz więcej
chorych przynoszono do furty klasztornej z natarczywą prośbą, by ich
»święty braciszek“ przeżegnał. Doszło wreszcie do tego, że korytarze
pełne były onych niemocnych, a wśród nich jak anioł pokoju przesuwał się
Salwator, żegnając tych biedaków – po czym uradowanych odnoszono do
domów.
Było to wszystko dobre i widocznie cudowne… ale – nie podobało się
spokój lubiącym zakonnikom. Prosili tedy O. Prowincjała, by Salwatora
przeniósł w inne miejsce. Wysłano go więc w największej tajemnicy do
pewnego na bardzo wyniosłej górze położonego klasztoru, niedaleko miasta
Horty. Choć tajono usilnie miejsce j jego nowego pobytu, w pierwszym
jednak już zaraz tygodniu całe tłumy biednych nieszczęśliwych i kalek
podążyły do Horty. – Skąd dowiedzieli się, że on tu przybył, to Bogu
tylko wiadomo. Odtąd co tygodnia około dwóch tysięcy chorych przybywało
do klasztoru, ze łzami błagając by Salwator znak krzyża św. nad nimi
uczynił.
Miał zaś ten święty braciszek zwyczaj taki, że swym pacjentom kazał się
zgromadzać w kościele, tu krótką do nich miał przemowę, zachęcał
wszystkich do szczerej spowiedzi i godnego przyjęcia P. Jezusa w Komunii
św. zaręczając, że kto tego nie uczyni godnie, uzdrowionym nie zostanie.
Potem gdy już chorzy tego dopełnili wychodził do nich powtórnie, wzywał
pomocy Trójcy Przenajświętszej, odmawiał z chorymi modlitewkę do
Niepokalanie Poczętej Maryi Panny, tej najlepszej lekarki wszystkich
utrapionych, w końcu nad głowami chorych zakreślał znak krzyża świętego
i – odprawiał do domów. Ta ostatnia chwila rozejścia się owych biedaków
niesłychane wrażenie wywierała zawsze na obecnych. Łzy, jęki, modlitwa,
okrzyki radości i podziwu, z odzyskanego zdrowia wzbijały się
wstrząsającym echem pod sklepienia świątyni. Najtwardsze nawet serca
drgały wzruszeniem, najwięksi niedowiarkowie odchodzili zbudowani. To
też nic dziwnego, że sława cudów Bożych, spełnianych za pośrednictwem
świętego braciszka, rosła i szerzyła się coraz bardziej a nawet z
ościennych i dalszych krajów sprowadzała biednych chorych do klasztoru w
Horcie. Odtąd sługę Bożego nazywano świątobliwym Salwatorem z Horty i to
imię pozostało mu już na zawsze.
Wszystkie te jednak dzieła Boże, coraz nowe krzyżyki sprowadzały na
Salwatora. Gdy razu pewnego na uroczystość Zwiastowania N. M. Panny
przybyło około sześciu tysięcy kalek i różnych chorych do klasztoru i ci
wszyscy odeszli uzdrowieni skoro Salwator nad niemi znak krzyża świętego
uczynił, wtedy rzecz ta tak nadzwyczajna i rozum ludzki przechodząca
spowodowała władze kościelne, że w tę sprawę wejrzały i zbadać ją
postanowiły. Przypuszczano, nawet podejrzewano, czy też to nie za sprawą
ducha nieczystego dzieją się te nagłe uzdrowienia. Wysłany atoli po
kryjomu inkwizytor, znamienity dostojnik Kościoła, po dokładnym zbadaniu
całej sprawy orzekł: że to Bóg tego maluczkiego i prostego braciszka
wybrał widocznie jako narzędzie swej chwały i cudów.
Ale ani ten wyrok nie uchronił Salwatora od mnóstwa przykrości.
Przełożeni w obawie, by ten dar cudów nie wzbił go w pychę, często go
upokarzali, nawet kary nakładano nań ciężkie, przerzucano co chwila z
klasztoru do klasztoru, to znów coraz nowe wkładano nań obowiązki, lecz
to wszystko ani na chwilę nie zasmuciło Salwatora, ani na mgnienie oka
go nie zniecierpliwiło. Cichy, ślepo posłuszny, ze swą świętą prostotą i
pokorą, równym umysłem przyjmował te nagany, kary przeniesienia i różne
ciężkie próby. A gdy mu już coś bardzo dokuczyło, znak krzyża świętego
kładł na czole i zaraz mu wracał jego święty pokój.
Ta właśnie cisza wewnętrzna i bezustanna równowaga umysłu bardzo
zadziwiła pewnego dostojnego księcia, który nie umiejąc tego sobie
wytłumaczyć, raz znienacka zagadnął Salwatora:
– Cóż, nic cię to bracie nie wzrusza, że tak ostro z tobą postępują?
– Nic wcale. Uważam się za wór słomy mało przydatny, któremu wszystko
jedno, czy go w pięknym pokoju postawią, czy w stajni porzucą.
I jak sam mówił, tak też rzeczywiście czynił. Uważał się zawsze za sługę
niepożytecznego, wszędy ostatnie zajmował miejsce, pracował dla dobra
klasztoru i wedle ; rozkazu przełożonych aż do ostatniego możliwego
wysilenia, cierpliwie znosił wszystkie uciski, a siły potrzebnej szukał
w znaku krzyża świętego. Ostatnie dwa lata przeżył w Sardynii w
klasztorze Cagliari i tam dnia 18 marca 1567 święty swój zakończył
żywot. Po śmierci tak jak i za życia słynął szeroko cudami, do grobu
świętego męża zbiegały się rzesze z daleka, a tysiące niemocnych tu swe
napo wrót odzyskało zdrowie. Papież Klemens XI ogłosił go:
Błogosławionym. Bogu za to niech będą dzięki.
Kanonizacji dokonał Pius XI w 1938 roku.
Uwagi nad żywotem
1. Rozważ, jakich przedziwnych cudów dokonywał ten błogosławiony
Salwator w onym świętym znaku krzyża Pańskiego. Przy tym jednak nie
zapominaj, że tym tylko jego przeżegnanie przywracało zdrowie, którzy
wpierw się sami o zdrowie duszy postarali. Bo jak mawiał mąż ten święty:
„Bóg jest dobry i chętnie człowieka wspiera, ratuje i z wszelkich
niemocy dźwiga, lecz niechże człowiek, zanim Pana Boga o rzecz dla ciała
potrzebną poprosi, wpierw stan własnej duszy zbada, azali godną jest
dobroci i miłosierdzia Bożego. Czyż ten. który jest przeciwnikiem Bożym,
– a takim jest każdy grzesznik – może roztropnie spodziewać się lub
domagać dobrodziejstw Pańskich dla siebie ? Taki niech się wprzód przed
Bogiem ukorzy, w Sakramencie Pokuty odrodzi, łask niebieskich godnym
stanie i dopiero o co trzeba pokornie prosi“. Z tych słów bierzmy naukę
dla siebie. Jest ci bo w krzyżu świętym moc wielka i cudowna, a i to
prawda, że zeń zbawienie wszelkie dla dusz ludzkich płynie, – lecz nie
dla wszystkich, jeno dla tych co tego godne i Bogu stale są wierne. Więc
też i my gdy o cokolwiek dla duszy czy dla ciała prosimy, a wysłuchane
swe prośby mieć chcemy, wpierw przyjaciółmi Bożymi się stawajmy, a potem
z całą skruchą, z najżywszą wiarą, z niezachwianą ufnością we wszechmoc
Bożą, krzyżem świętym czoło swe znacząc, prośmy, lecz nie o co bądź –
tylko o to co rzeczywiście i przede wszystkim dla duszy nam niezbędne, a
doświadczymy za tym przeżegnaniem się i modlitwą, cudownej mocy, jaka z
krzyża spływa. Czyś zawsze w ten sposób używał znaku krzyża świętego i
czyś zawsze jako przyjaciel Boży prosił o to coś potrzebne dla duszy i
ciała?
2. Powiada świątobliwy Tomasz a Kempis (II. 12) w swej prześlicznej
księdze o naśladowaniu P. Jezusa tak: „W krzyżu zbawienie, w krzyżu
życie, w krzyżu obrona od nieprzyjaciół, w krzyżu źródło niebieskiej
słodkości, w krzyżu moc umysłu, w krzyżu wesele ducha, w krzyżu szczyt
cnoty, w krzyżu doskonałość świętości! Nie masz zbawienia duszy, ani
nadziei wiecznego żywota… jeno w krzyżu!“ Skoro tedy tyle dobra jest w
krzyżu, a używajmyż go jak najczęściej i niech się ten krzyż stanie
cechą, znamieniem i godłem całego życia naszego. Z rana po ocknieniu się
pierwszą czynnością naszą niech będzie pobożne przeżegnanie się. Znakiem
krzyża świętego rozpoczynaj i kończ każdą modlitwę, każdą pracę, wszelką
sprawę. Gdy z domu wychodzisz, przeżegnaj się, gdy wracasz, uczyń toż
samo. Nie wstydź się nigdy krzyża i jak najczęściej go używaj, a wtedy
każda czynność twoja mieć będzie opiekę i błogosławieństwo Tego, który
na krzyżu o twoim dobru pamiętał. Zechciej teraz pomyśleć: czyś używał
dość pilnie tego znaku świętego ?
3. Pamiętaj też, że w krzyżu najlepsza obrona od wszelkiego złego. Wszak
ci to na krzyżu Zbawiciel zwyciężył i poskromił szatana, który jest
źródłem wszystkiego złego, a nam niebo zawarte otworzył i dał możność
zbawienia. A nie widziałżeś mój drogi ? jak to przy chrzcie św. kapłan
nad niemowlęciem tylekroć razy krzyż kreśli i kreśli, czy wiesz czemu to
czyni? Oto aby od dziecięcia odpędzić złego ducha i nie dać mu władzy
nad niem. Tak czyńże i ty ilekroć poczujesz pokusę złą w duszy,
skłonność do grzechu, do złamania przykazań Bożych, do sprzeciwienia się
woli Wszechmocnego – kładź krzyż święty na się – byś nim odegnał precz
kuszącego szatana, a Bogu wiernym pozostał. Tak samo znaku krzyża
świętego używaj gdyś w niebezpieczeństwie jakimkolwiek zdrowia czy
życia. Gdy cię smutek przyciska, gdy boleść ugniata, gdy świat się
odwraca, ludzie opuszczają, niesumienni dręczą, napastnicy grożą, źli
prześladują… wtedy krzyżem świętym się wzmacniaj a i pomoc Bożą ujrzysz
– i złożysz dowód: że obyczaj chrześcijański w swym sercu chowasz.
Ofiarowanie poranne
Św. Leonarda z Porto Maurizio O. F. M.
Przedwieczny Boże, oto upadam przed Majestatem Twoim i z pokora
uwielbiam Cię, ofiaruje Tobie serce moje, myśli, słowa i uczynki dnia
dzisiejszego i postanawiam czynić wszystko z miłości dla Ciebie, dla
chwały Twojej, dla spełnienia woli Twojej, dla strzeżenia ¡chwalenia
Ciebie, aby być coraz więcej oświeconym w tajemnicach naszej św. wiary,
aby zapewnić sobie zbawienie wieczne, ufność w miłosierdzie Twoje,
przebłagać Twoją Boską sprawiedliwość za tyle ciężkich grzechów moich,
aby uwolnić święte dusze w czyśćcu, aby otrzymać laskę nawrócenia
grzeszników wszystkich. Pragnę czynić dzisiaj wszystko w łączności z
najczystszymi intencjami, które przyświecały w życiu Jezusa i Maryi,
wszystkich świętych co są w niebie i sprawiedliwych tej ziemi, i
chciałbym może podpisać własną krwią te moje intencje i powtarzać ją
ciągle i przez całą wieczność.
Przyjmij Boże moje serce i daj mi błogosławieństwo Twoje wraz z łaską
skuteczną, abym nie popełniał więcej grzechu śmiertelnego przez dalsze
życie moje, lecz szczególnie w tym dniu, w którym pragnę otrzymać
wszystkie odpusty które są naznaczone oraz wysłuchać Msze święte i
łączyć się z tymi co się odbywają na całym świecie ofiarując je
wszystkie na wybawienie dusz czyścowych tak postanawiam sobie.
Modlitwa do Najśw. Panny
O Przeczysta Dziewico Maryjo, Pani i Matko moja, chcę zawsze należeć do
Jezusa i do Ciebie. W dniu dzisiejszym ofiaruje się Wam w zupełności;
moje myśli, uczucia, słowa i uczynki. Dziewico św., miej opiekę nade
mną, lecz ponad wszystko strzeż mnie od grzechu wszelkiego, aby nie
obrazić Syna Twego Jezusa Chrystusa i Ciebie zasmucić.
Błogosław mnie o córko Przedwiecznego i nie dozwól abym obraził myślami
mego Boga najlepszego.
Pobłogosław o Matko Syna Przedwiecznego, i nie dozwól abym obraził Boga
słowami. Pobłogosław mi Oblubienico Ducha św. i spraw bym nie obraził(a)
Boga czynami i opuszczeniem dobrego, a daj bym kochał(a) Go coraz więcej
i drugich zachęcał(a) do kochania Go. Niech tak będzie na wieki wieków.
Amen.
Modlitwa do św. Salwatora
O chwalebny św. Salwatorze w tym dniu Tobie poświęconym pragnę ofiarować
wszystkie moje uczynki, spraw, bym odczuł(a) skutki Twego wstawiennictwa
się za mnie u Boga. Od daję w Twoje ręce wszystkie moje potrzeby tak
duchowe jak cielesne. Użycz mi Twojej pomocy ażebym sobie zapewnił(a)
wieczne zbawienie, a będąc wiernym w naśladowaniu Twoich cnót na ziemi,
mógł(a) uczestniczyć w Twej chwale niebieskiej.
Modlitwy wieczorne
Akt adoracji
Uwielbiam Cię o Boże głęboko, w Którego obecności zawsze się znajduje;
chciałbym oddać ci hołd należny, mój Stwórco, mój Zachowawco, mój
Zbawco, mój Ojcze moje wszystko.
Akt dziękczynienia
Składam nieskończone dzięki za wszystko dobro które uczyniłeś mi od
początku życia mego aż do teraźniejszości a szczególnie żeś mnie ocalił
w dniu dzisiejszym od tylu niebezpieczeństw i obdarzył tyloma względami
i łaskami. Łączę się w duchu z wszystkimi sprawiedliwymi ziemi całej i
wszystkimi świętymi w niebie, aby godnie chwalić Twoje nieskończone
miłosierdzie; ofiaruję te same dziękczynienia które tyle razy za mnie
Twój Syn Boży składał.
Akt pokuty
Najsłodszy mój Jezu wyznają przed Tobą grzechy o których wiesz że je
ciągle popełniam. Darowałeś mi ten dzień aby mi służył ku chwaleniu
Ciebie i ku zbawieniu duszy mej, a ja tylko powiększałem liczbę grzechów
moich. Raczej lepiej żebym umarł niżeli żył aby Cię obrażać. Byłbym
chciał użyć dnia tego tak dobrze jak to uczyniły niejedne dusze. Tobie
drogie, a szczególnie mój opiekun i obrońca św. Salwator; ofiaruję zatem
Jego zasługi jak i zasługi nieskończone Twoje o Jezu jako zadość
uczynienie za moje uchybienia a za przyczyną łaski Twej postanawiam
więcej Cię nie obrażać.
Akt ofiarowania
Najsłodszy mój Jezu! ofiaruje Ci mój sen którego wedle Twej woli używam
dla wzmocnienia sił moich i lepszego służenia Tobie. Ofiaruję ten sen w
łączności ze snem mistycznym którego zażywałeś na twardym łożu krzyża
Twego, błagając w zamian abyś mnie uwolnił od snu to jest od zaćmienia
grzechu; a podczas gdy umysł mój uśpiony nie będzie mógł zajmować się
Tobą niechaj moje ser ce złączone z aniołami i wszystkimi sprawiedliwymi
nie przestaje Cię chwalić.
Modlitwa do Najśw. Panny
O Dziewico Najświętsza, która jesteś wspomożeniem wiernych i ucieczką
grzeszników, przyjmij mnie w objęcia Twego miłosierdzia. Błagam Ciebie
miej dla mnie tę czułość i tę miłość jaką miałaś dla Jezusa kiedy jako
dziecię spoczywał na Twym łonie. Czuwaj nad moim łożem aby nieprzyjaciel
duszy mojej nie nawiedzał snów moich. Natomiast chwal za mnie
miłosierdzie Boże którego proszę o noc spokojną.
Modlitwa do św. Salwatora
O drogi Święty i szczególniejszy patronie mój, dzięki Ci składam z
całego serca mego za wszystkie dobrodziejstwa i łaski które mi użyczyłeś
podczas dnia. Proszę Cię teraz pokornie daj aby podczas snu serce moje
biło zawsze dla tego Jezusa Którego tak kochałeś i dla Którego tyle
poświęciłeś, trwając w gorących modlitwach i ostrych pokutach wśród
nocy. Proszę Cię, błagam Cię, zaklinam Cię mój wielki obrońco przeniknij
mnie duchem Bożym żebym podczas nocy Go nie obrażał(a) i oddal ducha
złego ode mnie i czuwaj przy mnie wraz z moim aniołem stróżem.
Prośba do św. Salwatora.
Do odmawiania w każdej potrzebie.
O chwalebny św. Salwatorze, Ty który niezmordowanie pracowałeś nad
uświęceniem duszy swej i zbudowaniu drugich nieustanną modlitwą,
miłosierdziem dla drugich, pokutą i wszystkimi chrześcijańskimi cnotami,
stając się przez to prawdziwym wzorem świętości w Kościele Bożym, stałeś
się opiekunem w niebie dla wszystkich co się do Ciebie uciekają. Dla
tych Twoich przywilejów które uczyniły Cię godnym po dziwu tak w niebie
jak i na ziemi, wspomóż mnie we wszystkich potrzebach, uproś mi
szczególnie tą łaskę… o którą Boga proszę w tej chwili za twoim
pośrednictwem.
O zechciej św. Salwatorze mieć litość nad duszą zgnębioną, która pokłada
w Tobie nadzieję i uproś uwolnienie od niedoli, która ja przygniata.
O wielki cudotwórco z Horty Ty który byłeś w ciągu całego Twego życia
wyróżniony darem cudów, ulżyj boleściom serca mego i uczyń abym za Twoim
pośrednictwem stał się prawdziwym przyjacielem Jezusa; i również z
doczesną łaską o którą Cię roszę i której potrzebuję, daj aby we mnie
wzrastała ta prawdziwa pobożność która jest cechą synów Bożych. Uczyń
żebym za Twoim przykładem stal się i żył jako wierny sługa Boży
oczekując w życiu pokutującym i pełnym skupienia wiecznej szczęśliwości,
abym był gotowy ciągle na chwile rozstania się z tym światem i stał się
godnym dostąpić wieczystych progów. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
9 Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu!
Powrót